Dzięki naszej akcji informującej o dofinansowaniach PFRON, zyskaliśmy kolejnego zadowolonego klienta. Cieszymy się, że po raz kolejny mogliśmy pomóc osobie potrzebującej. Poniżej publikujemy list jaki otrzymaliśmy od Pani Katarzyny z Lublina
Oboje z mężem mieszkamy w jednorodzinnym domu, który wybudowaliśmy jeszcze w czasach PRL-u. Byliśmy młodzi, więc nikt nie myślał wtedy o chorobach. Dziś wszystko się zmieniło. Kilka schodów na ganek lub do drzwi przychodni i robi się problem. Mąż od kilku lat nie opuszcza inwalidzkiego wózka. Sąsiedzi znaleźli rozwiązanie w postaci schodołaza. Dzięki temu urządzeniu mogłabym wszędzie jeździć z mężem. Mamy starego fiata punto, ale schodołaz swobodnie mieści się w bagażniku. Co z tego, gdy kosztuje prawie 20000 zł! Straciłam już nadzieję, że uda się nam wrócić do zwyczajnego życia, gdy w przychodni wpadła mi w ręce ulotka o dofinansowaniu. W powiatowych miastach działają PCPR-y, dzięki którym ludzie niezamożni jak my, mogą liczyć na pomoc w zakupie specjalistycznego sprzętu. Dotacja pochodzi z PFRON-u, ale nigdzie specjalnie nie trzeba jeździć. Wszystko można załatwić na miejscu w najbliższym PCPR. Oczywiście potrzebne są odpowiednie wnioski, zaświadczenia od lekarzy, deklaracje o dochodach, ale czym jest wypełnianie formularzy wobec braku pieniędzy? Warto poświęcić trochę czasu, by żyć było łatwiej. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Okazało się, że dofinansowanie dotyczy nie tylko sprzętu nowego, lecz także urządzeń używanych. Zrozumiałam, że nie muszę zbierać pieniędzy na schodołaz za 20000 zł.
Udało mi się znaleźć firmę, która sprzedaje w pełni sprawne, choć używane wcześniej schodołazy. Byłam mile zaskoczona, gdy okazało się, że wystarczy 4000 zł, by kupić to urządzenie. Złożyłam wymagane dokumenty i wkrótce przyszła odpowiedź: dofinansowanie zostało przyznane! Mój wkład wynieść miał zaledwie 20% kosztów, a więc jedynie 800 zł! Biorąc pod uwagę cenę schodołaza to naprawdę niewiele. Mąż odżył. Uśmiecha się częściej, a ja szybko nauczyłam się obsługi schodołaza. Całe szczęście, że istnieją takie instytucje jak PFRON i chcą pomagać ludziom. Opowiedziałam kilku osobom o dofinansowaniu.
Nie wierzyły, ale gdy pokazałam im dokumenty to aż kręciły z niedowierzaniem głowami. Tydzień temu dostałam list od młodej dziewczyny, która mieszka z niepełnosprawnym ojcem. Poznałyśmy się na turnusie rehabilitacyjnym, na który pojechałam z mężem. Marta pytała mnie wtedy, skąd miałam pieniądze na schodołaz, więc jej wyjaśniłam. W liście informuje mnie, że także dostała dofinansowanie. I bardzo dobrze. O jednego szczęśliwego człowieka więcej na świecie! Nie, przepraszam, o dwóch ludzi, bo jej tata także jest szczęśliwy, że nie musi już obawiać się schodów.
Katarzyna z Lublina